Pamiętam, jak kilka lat temu wrzuciłem nową stronę na hosting, który wydawał się „idealny”. Na stronie sprzedawali go hasłami w stylu „bez limitu”, „najszybszy”, „niezawodny”. Cena dobra, parametry na papierze wyglądały świetnie. Efekt? Po miesiącu zaczęły się schody. Strona ładowała się wieki, a przy większym ruchu potrafiła paść całkowicie. Klienci pisali: „Twoja strona się nie otwiera”. A ja siedziałem sfrustrowany i zastanawiałem się, gdzie popełniłem błąd. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że w świecie hostingu trzeba patrzeć głębiej niż na kolorowe hasła i ilość gigabajtów w ofercie. Hosting to nie tylko przestrzeń dyskowa i cena. To zestaw parametrów, które bezpośrednio decydują o szybkości i stabilności strony.
Możesz mieć najlepszą stronę na świecie, ale jeśli hosting nie daje rady, użytkownik tego nie zobaczy. Wystarczy, że strona ładuje się dłużej niż 3 sekundy i większość osób ucieka. Google też to widzi i spowalnia Twój rozwój w wynikach wyszukiwania.
Nawet najlepszy hosting nie naprawi źle zoptymalizowanej strony. Jeśli wrzucasz zdjęcia po 10 MB, masz bałagan w kodzie albo 30 niepotrzebnych wtyczek, to nie licz, że serwer załatwi sprawę. Hosting jest fundamentem, ale reszta domu musi być postawiona równie solidnie.
Zamiast powtarzać slogany z folderów reklamowych, pokażę Ci 6 parametrów, które realnie wpływają na szybkość i wydajność hostingu. To te elementy sprawiają, że strona działa jak sportowy samochód albo jak stary maluch, który dławi się na każdym zakręcie.
1. Dyski: typ ważniejszy niż pojemność
Zanim wybierzesz hosting, musisz wiedzieć, że nie ilość gigabajtów robi największą różnicę, ale to na jakim dysku działa serwer. Poniżej znajdziesz tabelę, w której porównane są parametry dysków SSD i HDD: od czasu dostępu, przez wydajność i niezawodność, aż po zużycie energii i tempo wykonywania kopii zapasowych.
| Parametr | SSD (SATA) | HDD |
|---|---|---|
| Czas dostępu | ~0.1 ms | ~5.5–8.0 ms |
| Random I/O (IOPS) | ≥ 6000 iops | do ~400 iops |
| Niezawodność (awaryjność) | < 0.5% (rzadziej usterki) | ~2–5% (wyższa awaryjność) |
| Pobór energii | ~2–5 W | ~6–15 W |
| Obciążenie CPU (I/O wait) | ~1% (mniejsza zwłoka) | ~7% (większa zwłoka) |
| Średni czas obsługi żądania przy obciążeniu | ~20 ms | ~400–500 ms |
| Tempo backupu (ten sam wolumen danych) | ~6 h | ~20–24 h |
Powyższe wartości są orientacyjne (jak w popularnych porównaniach benchmarkowych) i mogą się różnić w zależności od konkretnej platformy i konfiguracji serwera.
Dyski HDD: tanio, ale wolno
To stare, talerzowe dyski, które znamy jeszcze z czasów pierwszych komputerów. Ich jedyną prawdziwą zaletą jest cena i duża pojemność. Ale jeśli chodzi o szybkość, wypadają blado. Do hostingu się nie nadają. Chyba, że chcesz tanio przechowywać pliki, a nie zależy Ci na wydajności strony.
Dyski SSD: złoty standard
Dyski SSD działają na pamięci flash, bez ruchomych elementów, więc są szybsze i stabilniejsze niż HDD. To właśnie one sprawiły, że strony na moich serwerach zaczęły wreszcie ładować się normalnie.
Dyski SSD NVMe
Jeśli SSD to szybki samochód, to NVMe jest bolidem Formuły 1. Dyski tego typu są nawet 10 razy szybsze od klasycznych SSD. Różnicę naprawdę czuć. Szczególnie gdy masz stronę z większym ruchem, sklep internetowy albo rozbudowany portal.
2. CPU i RAM: hosting to też komputer
Z hostingu często robi się coś w rodzaju magicznej „chmury”, która rzekomo ma nieskończone możliwości. A prawda jest banalnie prosta: serwer to też komputer. Tyle że stoi w serwerowni zamiast u Ciebie na biurku. I tak jak w zwykłym laptopie, to procesor (CPU) i pamięć RAM decydują o tym, czy wszystko działa płynnie, czy muli przy każdym kliknięciu.
CPU, jako serce serwera
Procesor odpowiada za liczenie wszystkiego, co dzieje się na stronie: obsługę zapytań użytkowników, generowanie podstron, działanie formularzy i koszyków w e-commerce. Im mocniejszy procesor (więcej rdzeni, wyższe taktowanie), tym więcej operacji serwer może obsłużyć naraz. Im więcej rdzeni, tym lepiej. Minimum, jakie przyjmuję, to 1 rdzeń ~1 GHz. Ale jeśli prowadzisz sklep internetowy albo serwis z większym ruchem, sugeruję wybór większej ilości.
RAM, czyli pamięć krótkoterminowa
RAM to pamięć robocza, w której serwer trzyma to, co akurat jest potrzebne „na już”. Gdy użytkownik wchodzi na stronę, dane są wrzucane do RAM-u i stamtąd serwowane szybciej niż z dysku. Jeśli RAM-u jest za mało: strona zaczyna mulić, serwer przerzuca dane na dysk (dużo wolniejszy), użytkownik widzi wieczne ładowanie. Dla prostej strony 1 GB RAM to absolutne minimum. Dla sklepu, realnie celowałbym w od 2 do 4 GB.
3. Limity procesów PHP: wąskie gardło
Przyznam się, że kiedyś kompletnie nie wiedziałem, że coś takiego jak „limity procesów PHP” w ogóle istnieje. Wydawało mi się, że skoro mam hosting, to on po prostu działa. A potem przyszła rzeczywistość: większy ruch na stronie, kilka osób jednocześnie próbujących coś kliknąć i… wszystko stanęło.
Co to są procesy PHP?
PHP to język, na którym działa ogromna większość stron internetowych, od prostych blogów na WordPressie, przez strony firmowe, aż po rozbudowane sklepy online. Za każdym razem, gdy użytkownik coś robi na stronie, klika przycisk, wysyła formularz, dodaje produkt do koszyka czy wchodzi w nową podstronę, serwer musi uruchomić proces PHP, żeby tę akcję obsłużyć.
I teraz wyobraź sobie, że Twój serwer ma ograniczoną liczbę takich procesów, które mogą działać w jednym momencie. To trochę jak kasy w supermarkecie. Masz otwarte tylko dwie, a klientów dziesięciu. Reszta stoi i czeka, aż ktoś Cię obsłuży i zwolni miejsce w kolejce. W świecie stron internetowych oznacza to jedno: użytkownik patrzy na kręcące się kółeczko ładowania i coraz szybciej traci cierpliwość.
Co się dzieje, gdy limit jest za niski?
Załóżmy, że masz stronę z limitem 5 procesów PHP. To oznacza, że maksymalnie pięć osób jednocześnie może cokolwiek na niej robić. Jeśli wejdzie szósty użytkownik, musi czekać, aż ktoś inny skończy swoją akcję. W praktyce oznacza to, że:
- strona ładuje się bardzo wolno,
- przy większym ruchu pojawiają się błędy „500” albo „Service unavailable”,
- część użytkowników po prostu ucieka, a Ty tracisz potencjalnych klientów.
Jakie limity procesów PHP mają sens?
Z mojego doświadczenia wynika, że:
- absolutne minimum to 10 procesów PHP: mniej nie ma sensu, bo nawet przy małym ruchu strona potrafi się zatykać,
- komfortowa liczba to 20-30 procesów: daje już luz na normalne działanie strony firmowej czy bloga,
- sklepy i większe serwisy powinny mieć jeszcze więcej: najlepiej 50+ procesów, żeby każdy użytkownik mógł płynnie korzystać z serwisu.
4. Wersja PHP: zawsze aktualna
Wersja PHP to nie jakaś tam cyferka w panelu, tylko realny czynnik, który decyduje o tym, czy strona jest szybka, bezpieczna i kompatybilna z nowoczesnymi narzędziami.
PHP to taki silnik, na którym działa większość stron w internecie. Jeśli masz WordPressa, Joomlę czy Prestę, to właśnie on odpowiada za to, że po wpisaniu adresu w przeglądarce widzisz stronę, a nie pustą kartkę. Problem w tym, że ten silnik ma swoje wersje. Tak jak Windows, Android czy iOS. I tak samo jak w przypadku telefonów czy systemów operacyjnych, starsze wydania po prostu z czasem przestają być wspierane.
Różnica między starszą a nowszą wersją PHP potrafią być ogromne. Starsze edycje zazwyczaj działają wolniej, a na dodatek dziura bezpieczeństwa goni tam dziurę, bo nikt już ich nie aktualizuje. To jak mieszkanie w domu, w którym dawno temu przestano wymieniać zamki w drzwiach. Każdy, kto zna stare triki, może wejść bez problemu. Nowsze wersje to nie tylko lepsze zabezpieczenia, ale też większa szybkość. I to nie symboliczna. Potrafi być tak, że strona na nowszym PHP ładuje się kilkadziesiąt procent szybciej, nawet jeśli nic innego w niej nie zmienisz.
5. Redis i Memcached: pamięć podręczna, która robi różnicę
Kolejne trudne, techniczne słowa, które nic Ci nie mówią? Brzmi to jak coś, co dotyczy tylko wielkich serwisów z milionami użytkowników, a nie zwykłej strony na WordPressie? Spokojnie, na początku też tak myślałem. Później okazało się, że to jeden z prostszych i skuteczniejszych sposobów na to, żeby strona działała szybciej.
Jak to działa?
Redis i Memcached, to systemy pamięci podręcznej. Zamiast za każdym razem prosić serwer o przeliczenie wszystkiego od zera, część danych zapisywana jest „na boku” i serwowana szybciej. To trochę jak w kuchni: jeśli codziennie robisz kawę i za każdym razem mielisz ziarna od początku, zajmuje to chwilę. Ale jeśli raz przygotujesz większą porcję zmielonej kawy i odłożysz ją do słoika, następne filiżanki powstają błyskawicznie. Redis i Memcached robią dokładnie to samo. Skracają drogę do danych, które strona potrzebuje najczęściej.
Różnicę czuć od razu. Strona, która wcześniej ładowała się kilka sekund, nagle reaguje w ułamkach sekundy. Użytkownicy klikają i nie muszą czekać, a Ty nie musisz się martwić, że przy większym ruchu serwer zacznie się dławić. Najlepsze jest to, że Redis i Memcached nie wymagają od Ciebie doktoratu z informatyki. W wielu przypadkach wystarczy wejść w panel hostingu, aktywować odpowiednią opcję i zainstalować prostą wtyczkę w WordPressie czy Preście. Serwer robi resztę. A Ty cieszysz się szybszą stroną. Jeśli hosting nie daje mi możliwości skorzystania z pamięci podręcznej, to wiem, że za chwilę mogę mieć problem ze stroną, gdy tylko pojawi się większy ruch.
6. Oprogramowanie serwera
Przejdźmy teraz do czynnika, który często jest pomijany, a ma ogromne znaczenie – oprogramowania serwera. To właśnie ono decyduje o tym, jak serwer zarządza zasobami i w jaki sposób Twoja strona trafia do użytkowników. Najbardziej znanym i wciąż najczęściej używanym systemem jest Apache. Działa od lat, jest sprawdzony i solidny. Ale jeśli naprawdę zależy Ci na szybkości i wydajności, warto poszukać hostingu, który oferuje coś więcej.
Tutaj na scenę wchodzi LiteSpeed (LSWS). Ten system jest w pełni kompatybilny z Apache, więc nie musisz się martwić o działanie swojej strony, a jednocześnie oferuje ogromny skok jakości. Strony ładują się szybciej, PHP działa wydajniej, a serwer zużywa mniej zasobów. LiteSpeed daje też dodatkowe narzędzie: wtyczkę LiteSpeed Cache, która integruje się z popularnymi CMS-ami, takimi jak WordPress, PrestaShop, Magento, Joomla, Drupal czy OpenCart. Dzięki temu możesz jeszcze lepiej zoptymalizować swoją stronę i skrócić czas ładowania do minimum.
7. Marketing vs. rzeczywistość
Firmy hostingowe uwielbiają hasła. „Bez limitu”, „najszybszy hosting w Polsce”, „nieograniczona przestrzeń dyskowa”, brzmi pięknie, prawda? Kiedy zaczynałem, sam się na to nabierałem. Myślałem, że skoro jest napisane „bez limitu”, to faktycznie mogę wrzucić, co chcę i ile chcę.
Szybko jednak okazało się, że „bez limitu” istnieje tylko na papierze. W praktyce każdy serwer ma swoje ograniczenia, czy to w liczbie procesów PHP, czy w mocy procesora i ilości RAM-u, czy w transferze danych. Kiedy zaczynasz korzystać bardziej intensywnie, nagle okazuje się, że Twoja strona zaczyna się dławić, a Ty dostajesz komunikat, że… no właśnie, przekroczyłeś limity, o których nikt Ci wcześniej nie powiedział.
Dlatego dziś patrzę na oferty hostingowe zupełnie inaczej. Nie interesują mnie slogany, nie interesuje mnie też to, że firma twierdzi, że jest „numerem 1”. Patrzę na parametry, które mają realny wpływ na moją stronę: typ dysków, CPU, RAM, limity PHP, wersję PHP, cache, oprogramowanie serwera. To one mówią mi prawdę o hostingu, a nie marketingowe teksty na stronie sprzedażowej.
Najlepsze jest to, że im bardziej firma krzyczy, że jest „najlepsza”, tym częściej w szczegółach oferty znajduję rozczarowania. Dlatego mam prostą zasadę: mniej wierzę reklamom, a bardziej czytam specyfikację i testuję serwer w praktyce. Bo w końcu nie chodzi o to, co obiecuje sprzedawca, tylko o to, jak szybko i stabilnie działa moja strona.